Wiadomo, że w piątek pościmy. Także Katolicy w Niemczech poszczą. I mamy przynajmniej jakąś zgodność, chociaż jak trafimy do innej rodziny, no to opiekunka ma czasami przechlapane, kiedy chce zjeść co innego niż rodzinka. Pozostaje nam ugotować 2 osobne obiadki i koniec. Naturalnie będą na nas patrzeć jak na wariata, ale niestety. Oni mogą wcinać sobie mięsko, a ja śledzia. I do tego i do tego potrzebne ziemniaki i spoko. Więc mamy w sumie dwie ptice ubite jednym kamieniem. Chociaż jak sobie przygotowywałam śledzika po polsku, to jakoś tam na mnie patrzyli, ale potem jak spróbowali, to ledwie obiad miałam do zjedzenia. Komedia!